21 stycznia 2014

Dobroczynność ubierających. Filantropia w polskiej modzie



Fot. manrepeller.com
Kilka dni temu świat obeszła wiadomość o decyzji Daniela Brodsky'iego, dyrektora Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, która brzmi następująco: Costume Institute najstarszego amerykańskiego muzeum zmieni nazwę na Anna Wintour Costume Center. Decyzja przestaje być zaskakująca w momencie zaznajomienia się z działalnością redaktor naczelnej amerykańskiego Vogue'a. Jej współpraca z zarządem instytutu sięga roku 1995 - od tego czasu, dzięki ogromnej sile perswazji i bogatym kontaktom wśród zacnej grupy ludzi mody, Wintour zebrała 125 milionów dolarów, przeznaczonych na rozbudowę przestrzenną, technologiczną i promocję Costume Institute. Działalność filantropijna takiego kalibru robi niesamowite wrażenie. A jakie wrażenie robi owa działalność u nas, w kręgu polskiego światka prężnie rozwijającej się mody? I nie mam na myśli strategii CSR-owej na poziomie odpowiedzialności czysto ekologicznej, związanej z przyjaznym dla środowiska pozyskiwaniem materiałów, czy społecznej, ale wiążącej się tylko z polityką wewnętrzną marki, jej pracownikami i ich warunkami pracy. Dziś CSR - pozwolę sobie na to określenie - "podstawowy" staje się swoistą oczywistością, wyzwaniem, ale obowiązkowym do podjęcia. Mnie interesuje działalność odpowiedzialnego biznesu mody na poziomie zaawansowanym, wykraczającym poza granice obszaru, w którym powstaje produkt i jest sprzedawany. Oto wyniki mojego małego, internetowego przeglądu, dotyczącego rodzimej działalności filantropijnej i podsumowujące go wnioski.

14 stycznia 2014

(Nie)ograniczone możliwości mody

Versace jesień/zima 2014/15 fot. FB Versace
Zmienność w modzie jest nieunikniona i oczywista - kolekcje muszą się zmieniać, by projektanci mieli co sprzedać, a klienci na co wydać swoje prościej czy trudniej zarobione pieniądze. Muszą powstawać nowe ubrania, bo w ludzkim rozumieniu przeważnie wszystko to, co nowe i świeże jest równoznaczne z  'atrakcyjniejsze' i wypiera stare - już nieatrakcyjne. Moda ulega metamorfozom, bo zmusza ją do tego następstwo sezonów zróżnicowanych klimatycznie - logika myślenia. Początkowy wniosek jest taki, że paradoksalnie zmienność jest następstwem pewnych ograniczeń: finansowych (popyt i podaż), społecznych (stosunek konsumentów do 'starego'), niezależnych od ludzkiego czynu (np. następujących po sobie pór roku). Zatem istnieją w modzie pewne, pozwolę sobie na to określenie, progi. Te wyżej wymienione są jasne i niewymagające tłumaczenia. A co jeśli mowa o modelce z rozmiarem 38, która parę miesięcy temu była "dopuszczalnie nieszczupła", a dziś jest już "plus size"? Gdzie w modzie określone są inne, mniej klarowne progi (m.in. wagi, wieku, etyki, kreatywności, marketingu) i jakim ulegają przeinaczeniom?