"Welcome Mr Simons" -
takimi słowami został przywitany nowy dyrektor artystyczny domu mody Dior. Tę
ważną dla świata mody informację ujawniono w poniedziałek o godzinie 7
wieczorem czasu paryskiego. Jak podaje dior.com, Raf Simons został wybrany, by
nieprzerwanie kontynuować styl zapoczątkowany przez założyciela domu -
Christiana. Argumentami, które przychylają się do opinii, że Belg rzeczywiście
poradzi sobie w nowej roli, są m. in. określenia jego twórczości jako
precyzyjnej, trafnej, dokładnej i architektonicznej. W celu przekonania się o powszechnie chwalonym talencie byłego dyrektora domu mody Jil Sander,
zerknęłam na jego projekty z kilku ostatnich sezonów...
Na stronie
rafsimons.com jest minimalistycznie i prosto, szczerze mówiąc, właśnie tego się
spodziewałam. Czytając o precyzji i dokładności Simonsa, wyobrażałam sobie
biało-czarną klasykę, harmonię, niezależność. Także fakt, że projektant
specjalizuje się w modzie męskiej, dał mi powody, by myśleć o nim w ten sposób
i oczekiwać od niego dużo profesjonalizmu. Pomijam irytującą, kosmiczną muzykę,
ale po wyłączeniu głośników jest naprawdę przyjemnie.
Zaczynam od
kolekcji wiosna/lato 2010. Widzę modela w prostym, czarnym garniturze i
urzekająco białej koszuli. Balsamem dla oczu są również spodnie na kant, tak
bardzo zadziwiające swoją pospolitością. Skórzane pasy, długie, stylowe
płaszcze, buty z łańcuchem - męsko i konkretnie. Całość psują przejrzyste
koszulki, które męskie na pewno nie są, ale udaję, że ich przejrzystość czyni
je niewidzialnymi i dalej zachwycam się ubraniami. Wspominana precyzja i
trafność bez wątpienia są tutaj obecne i, co najważniejsze, we wszystkich
zestawach górują.
Jesień/zima 2010
jest znacznie odważniejsza. Trochę bardziej udziwniona, ale nie przesadzona.
Wśród marynarek z charakterystycznie rozmieszczonymi guzikami i raczej
zabawnych spódnic i swetrów, moją uwagę przykuwa beżowo-czarny płaszcz, który
poprzez podział na dwie części za pomocą dwóch stonowanych kolorów zdaje się
być ekstrawagancki i nietuzinkowy, a przy tym bardzo, bardzo wyszukany. Krawat
występujący w większości zestawów nadaje kolekcji smaku (a tego nigdy nie
powinno zabraknąć).
Dla porównania
jesienno-zimowego ubioru autorstwa Rafa skupiam się na jesieni/zimie 2011 i...
dostaję oczopląsu. Ukazuje mi się model w szerokich, dziwnie połyskujących
spodniach, w którego stroju nie ma nawet odrobiny trafności. Przeglądam dalej i
zauważam, że dzieje się coś, czego nienawidzę w modzie męskiej - ubrania
doszczętnie zniekształcają ponętną, postawną budowę mężczyzny. Z jednej strony
duże, sztywne kurtki, z drugiej obcisłe, wąskie sweterki. Próbuję doszukać się
czegoś ładnego, chociaż znośnego, bardziej dojrzałego, ale bez skutku.
Przechodzę więc do
kolekcji tegorocznej z nadzieją, że tej wiosny Raf Simons na nowo mnie
zachwyci. Daremnie. Nie robią na mnie najmniejszego wrażenia ani kolorowa
kratka, ani koszulki bez rękawów. Da się tu spostrzec pewne przemyślane
zestawy, może nawet trafione, na przykład ten w czarnym płaszczu i czarnej koszulce
z czerwonym, kwiatowym nadrukiem, ale nie jest to spełnienie marzeń każdego,
cenionego sobie klasę mężczyzny. A, dyrektorze artystyczny domu mody Dior,
powinno!
Mimo kilku
niekorzystnych wpadek, z wypiekami na twarzy twierdzę, że wybór projektanta był
zdecydowanie właściwy. Naprawdę nie mogę doczekać się kolekcji dla Diora, bo
wyrazisty styl tej marki w połączeniu z dążeniem do technicznej perfekcji Belga
może mieć tryskające sukcesem efekty. Jeśli Simons równie dobrze potraktuje
sukienki dla kobiet, jak zrobił to z garniturami dla mężczyzn, z pewnością
podoła powierzonemu mu zadaniu. Czekam z niecierpliwością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz